piątek, 23 sierpnia 2013

Szczytowanie ;)

Tytuł tego wpisu to trochę dowolne tłumaczenie słowa 'peakowanie' które to określenie przyszło mi do głowy kiedy chciałem nazwać czynność jaką chcę tu opisać.

W pracy, we własnych projektach możesz tak sobie poukładać zajęcia żeby uprawiać swego rodzaju gimnastykę robienia.

Tak układaj sobie zajęcia by być lekko na granicy utraty kontroli nad tokiem spraw. Tzn najlepiej ustawić sobie ilość spraw do załatwienia żeby ze spokojem móc sobie z nimi poradzić, ale raz na dzień robić taki "peak", czyli chwilowe obciążenie, w którym obciążasz się do momentu w którym stwierdzasz że nie dajesz rady, po czym odpuszczasz.
W miarę postępów będzie się podwyższać zarówno poziom jak długość tych codziennych "prób wytrzymałościowych". W ten sposób wytrenujesz się tak że będziesz mógł spokojnie wziąć na siebie więcej - dostosuj do tego swoją rutynę, czyli podwyższ poziom stałego obciążenia i dalej praktykuj "peak'owanie" :)
Aha. Nie ma sensu obciążać się rzeczami które cię nie interesują ani nie rozwijają. Rób szybko i solidnie to co musisz, wybieraj to co ci się podoba z tego czego nie musisz. Reszta niech się odczepi.

4 komentarze:

  1. Witam serdecznie,
    Nie do końca wiem, co to mają być te próby wytrzymałościowe jeśli chodzi o ich poziom (może jakiś przykład?). Jeśli chodzi o ich długość, to badania pokazują, że jednorazowe okresy intensywnej pracy nie powinny trwać dłużej niż 90minut (wtedy nasza wydajność, mierzona długotrwałymi efektami, jest największa).
    Wydaje mi się, że "peakować" można i należy w miarę możliwości cały czas ;) - choć oczywiście wymaga to robienia regenerujących przerw.
    W ciągu czterech półtoragodzinnych okresów intensywnej pracy na ogół zrobimy znacznie więcej niż "normalnie" pracując bez przerwy przez 8 godzin (i paradoksalnie będziemy mniej zmęczeni, niż po ciągłej pracy).
    Parę słów więcej o tym napisałem tu: http://www.zarzadzaj-soba.pl/2013/02/jak-dziaac.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Marku :)
    Koncentracja na jednym zadaniu (albo zbiorze podobnych zadań), przy odizolowaniu się od "hałasu" jest najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z nawałem zajęć.

    Codzienne funkcjonowanie rzadko daje nam okazję do nieprzerwanych okresów spokoju - trzeba je sobie wywalczyć a nie zawsze jest to niestety możliwe. Genialnie byłoby wszystko sobie poukładać, ale skoro świat już taki jest że nieoczekiwanie atakuje nas hałasem, to trzeba wyrobić odporność na zakłócenia.

    To peakowanie może mieć formę typowego nieuregulowanego trybu pracy - z włączonym telefonem, powiadomieniami o emailach itp. Oczywiście jest to mniej efektywne niż koncentracja, ale - jeśli się przygotujesz "odpornościowo", poradzisz sobie bez problemu z niespodziewanymi atakami chaosu.

    Dzięki za linka. Ciekawy artykuł.
    Osobiście przerobiłem hasło Nike "Just Do It!" na "Just Start It!". Kiedy zaczniesz i wciągniesz się w działanie, łatwiej ci kontynuować. Wystarczy na to 5 minut - uruchamiam timer i zaczynam - no bo co to jest 5 minut ;) . Gdybym używał półgodziny już bym się zastanawiał "a nie będzie mi z czymś kolidowało?" Pół godziny to już trochę czasu, 5 minut to pryszcz. Kiedy mija te 5 minut i odzywa się timer najczęściej już się wciągnąłem - wyłączam go i dalej robię aż stracę koncentrację. Nigdy nie działały na mnie jakieś ustalone okresy czasowe działania - albo robię aż skończę, albo robię aż się rozkojarzę i muszę zrobić przerwę (znowu ustawiam timer na 5 minut). Jak się odezwie i jestem gotowy to nastawiam go na 5 minut i znowu zaczynam, jak nie jestem gotowy to ustawiam go na 5 minut i dalej odpoczywam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o "jednozadaniowość", to oczywiście nie zawsze jest to możliwe, żeby zajmować się tylko jedną sprawą na raz. Ale uważam, że warto o to zabiegać - zwłaszcza gdy mamy przed sobą jakieś ważne i/lub trudne zadanie. wtedy można pracę nad nim traktować jak umówione spotkanie - z góry zaplanować sobie czas (np półtorej godziny dziennie) na pracę nad tym zadaniem i znikać wtedy dla świata. Na ogół "świat" wytrzyma bez nas te półtorej godziny, a my możemy w tym czasie naprawdę popchnąć robotę do przodu.
    Jeśli tematyka zarządzania sobą w czasie Cię interesuje, to zapraszam też do przeczytania innych wpisów na moim blogu - nieskromnie uważam, że jest tam sporo wartościowych porad :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń