środa, 22 sierpnia 2012

Commitment - to ode mnie zależy.


Gdzieś, głęboko we mnie istnieje podejrzenie że przekonanie „nie mam na to wpływu” jest właśnie tylko przekonaniem – że wpływ mam na wszystko co mnie otacza, ba – jestem kreatorem mojego świata i jestem za niego całkowicie odpowiedzialny.
O wiele łatwiej jednak jest zrzucić winę na innych, na warunki itp. i odebrać sobie moc wpływania na rzeczywistość, ale jednocześnie być „zwolnionym” od odpowiedzialności za to co mnie otacza.

Aktywność w życiu zaczyna się od wzięcia za nie całkowitej odpowiedzialności. Jeżeli czegoś chcę, muszę całym sobą oddać się działaniu w kierunku osiągnięcia tego czegoś. Co ciekawe, jak zauważył już Goethe, kiedy naprawdę poświęcisz się jakiejś sprawie – nagle świat staje się twoim ukrytym sprzymierzeńcem – otwierają się przed tobą ścieżki i przydarzają takie przypadki których w żaden sposób nie mógłbyś wcześniej przewidzieć.

Ludzie uwielbiają pomagać tym którzy wytrwale dążą do realizacji marzenia. Może w ten sposób wyobrażają sobie że przybliżają się do realizacji swoich marzeń?

Jest takie angielskie słowo które to ładnie oddaje: commitment - zaangażowanie i jednocześnie zobowiązanie się do czegoś. Po polsku najbliższym temu co chcę określić jest poświęcenie, niestety jest tak przeładowane że niestety już się nie nadaje.

piątek, 3 sierpnia 2012

Medytacja



Jeśli chodzi o medytację, najlepiej nastawić się na stopniowe wydłużanie czasu pełnej świadomości bez przysłonięcia świata zasłoną myśli. Zajmij wygodną pozycję, rozluźnij się z wyprostowanym kręgosłupem. Jeśli siedzisz na krześle poczuj jego nacisk na pośladki i uda, poczuj podłogę pod stopami, oparcie za plecami. Połóż ręce na kolana, wierzchem do dołu, poczuj jak ich grzbiety dotykają nóg. Wczuj się w dotyk ubrania na twoim ciele - gdzieś uciska, gdzieś cię swędzi, gdzieś jest przyjemne. Wszystkie te sensacje obserwuj, ale nie działaj na nich - potraktuj je jak obserwator który tylko odnotowuje otoczenie i jest go cały czas świadomy. Teraz skoncentruj się na oddechu - weź wdech i poczuj jak rozszerza ci się klatka piersiowa, wypycha brzuch, powietrze wnika przez nos schładzając go, przepływa przez krtań i wlatuje do płuc, przemieszczająca się skóra pociera o ubranie. Teraz wydech - brzuch się chowa, klatka piersiowa kurczy. Staraj się odnotować każdą sensację, każde odczucie jakie jesteś w stanie sobie uświadomić. Kiedy wczujesz się we wrażenia cielesne - dotyk, temperaturę, do tych odczuć dodaj wrażenia wzrokowe i słuchowe - bądź świadomy wszystkich bodźców które docierają.

Wydaje się proste, ale haczyk tkwi w umiejętności utrzymania świadomości. Umysł usiłuje się wtrynić ze swoimi myślami w każdym momencie kiedy jakiś bodziec "odpali" skojarzenie. Ucisk może wywołać myśl o poprawieniu pozycji, pojawi się wyobrażenie ruchów wykonywanych w celu poprawienia pozycji i ułożenia ubrania - i już nie czujesz ciała - w twojej głowie odgrywa się scenka która przesłania ci świat. Wrażenia należy odnotowywać, ale zachowywać wobec nich całkowitą pasywność, brak reakcji. Czujesz ucisk? Dobrze - kolejny uświadomiony sobie bodziec do odnotowania. Pasywnie wczuwasz się w siebie i w otoczenie odczuwając i pasywnie odnotowując kolejne bodźce.

Początkowo możliwe że uda ci się utrzymać świadomość - bez odpalenia myśli i wyobrażeń na jakiś temat - przez kilka sekund. Kiedy się złapiesz na myśli wstań, przeciągnij się jak kot, głęboko odetchnij, usiądź znowu i spróbuj ponownie. Nie przejmuj się tym tylko próbuj i próbuj, stopniowo wydłużając czas milczenia umysłu.

Wprowadź to ćwiczenie jako regularny element twojego codziennego życia. Wypróbuj czy łatwiej jest ci je wykonywać rano, w ciągu dnia czy też wieczorem (a może tak ci się spodoba że będziesz je wykonywał w każdej wolnej chwili?)

Nie należy go lekceważyć - medytacja ma moc wyzwolenia z kajdanów życia codziennego. Nie należy też wykonywać go "po łebkach" - jest chwilą w której twoja świadomość jest na skupiona na najwyższym możliwym poziomie - "niebieskie migdały" są jego absolutna antytezą bo jeśli o czymś zaczniesz rozmyślać, coś sobie wyobrażać, należy natychmiast je przerwać, przeciągnąć się, odetchnąć i ponowić próbę.

Zauważ że napisałem "rozmyślać, wyobrażać" - pojedyncza myśl jest intruzem, bodźcem, który masz sobie uświadomić, odnotować, po czym pozostać pasywnym i nie dawać się złapać w małpią podróż z gałęzi na gałąź - z myśli na myśl w gąszcz skojarzeń. Po prostu uświadamiasz sobie myśl i pozostawiasz ją w spokoju, nie podążasz za nią, tylko ją odnotowujesz i dalej pasywnie obserwujesz i odczuwasz świat wokół ciebie.

Medytacja jest ścieżką która omija nasze wyobrażenia o świecie, które są tylko próbą jego opisu, a zamiast tego pozwala ci odczuć go w pełni - coś o czym zapomnieliśmy w jazgocie naszych umysłów. Jesteś w stanie zobaczyć ten prawdziwy świat tak długo jak długo potrafisz wytrzymać bez wpadnięcia w gęstwinę myśli i wyobrażeń która znów ci go zakryje.

Ścieżka obdarzona sercem


Widzę siebie jako wędrowca który idzie, podziwia widoki ale nigdzie nie zagrzewa miejsca. Dbam tylko o to by moja ścieżka współgrała z moim sercem, tak jak napisał Castaneda w Naukach Don Juana:

Każda rzecz to jedna z miliona ścieżek. Dlatego należy pamiętać, że ścieżka to tylko ścieżka - jeżeli czujesz, że nie powinieneś nią podążać, nie wolno ci na niej pozostać pod żadnym pozorem. Aby osiągnąć taką jasność rozeznania, trzeba prowadzić zdyscyplinowane życie. Dopiero wówczas przekonasz się, że wszelka ścieżka jest tylko ścieżką i że nie ma niczego uwłaczającego samemu sobie lub innym w tym, że się ją porzuca, jeśli tak nakazuje serce. Podejmując jednak decyzję o pozostaniu lub wycofaniu się ze ścieżki, powinieneś wyzbyć się strachu bądź ambicji. Oto moja przestroga: każdej ścieżce przyjrzyj się z bliska i z rozwagą. Wypróbuj ją tyle razy, ile uznasz za konieczne. Postaw pytanie, jakie zadaje jedynie sędziwy starzec. Wspomniał mi o tym mój dobroczyńca, gdy byłem młody, a krew zanadto burzyła mi się w żyłach, bym je zrozumiał. Dziś je rozumiem. Oto ono: Czy ta ścieżka obdarzona jest sercem? 
Wszystkie ścieżki są podobne do siebie: wiodą donikąd. Prowadzą przez gęstwinę lub wgłąb gęstwiny. Mógłbym powiedzieć, że w ciągu mego życia przemierzyłem wiele długich ścieżek, lecz nie znajduję się w żadnym określonym miejscu. Pytanie mego dobroczyńcy nabrało dla mnie sensu. Czy ta ścieżka obdarzona jest sercem? Jeśli tak, jest dobra, jeśli nie, nie zda się na nic. Obie prowadzą donikąd, ale jedna obdarzona jest sercem, a druga nie. Jedna pozwala odbyć radosną podróż; póki nią podążasz, stanowicie jedność. Druga sprawi, że przeklniesz swoje życie. Jedna przyda ci siły, druga cię osłabi.

Kiedy zadajesz sobie pytanie czy ścieżka którą podążasz obdarzona jest sercem wyzbądź się strachu i ambicji. Robisz to co robisz bo boisz się co się stanie jeśli tego nie będziesz robił? Robisz to bo chcesz zaimponować, udowodnić innym? To nie jest droga obdarzona sercem.

Dusza ci gra gdy robisz to co robisz? Twoje działania przynoszą ci wewnętrzną radość? Bingo!