niedziela, 2 lutego 2014

Zyskuję tracąc

Po długim okresie folgowania sobie obudziłem się z otyłością (132kg), kiepskim zdrowiem i powiedziałem sobie "Dość!"
Wczoraj, po 2 tygodniach waga wskazała 125,8, czyli 6kg mniej.
Co robię? Wywaliłem ekstrahowane węglowodany z diety, unikam przetworzonej żywności, pozostała cała reszta - warzywa, owoce (słodkie z umiarem), mięso (tłuszczami się nie martwię). Przede wszystkim unikam nawet śladowych ilości pszenicy (czytałeś "Dieta bez pszenicy" Wiliama Davisa?) - pszenica wzmaga łaknienie - i to działa - nie jestem głodny, jem normalne ilości jedzenia, ale zrzucam wagę bez problemu. Żeby nie tracić mięśni i podnosić formę (pod tłuszczem jestem solidnie umięśniony) wykonuję codziennie ćwiczenia - oparłem się na książce Paula Wade "Skazany na trening" - genialna pozycja, pokazuje jak wycisnąć nie napompowane sterydami mięśnie tylko prawdziwą siłę całego ciała. Założyłem zeszyt ćwiczeń i zapisuję typ wykonywanych ćwiczeń i ilość powtórzeń. Ćwiczenia z książki są wykonywane na krawędzi możliwości (stopień trudności regulowany jest odpowiednim ułożeniem ciała - trenujesz z własną masą), więc zajmują niewiele czasu - od kilkunastu minut do pół godziny.

Zaczęło się dwa miesiące temu, kiedy wróciłem do wyrabiania nawyku codziennego porządkowania otoczenia. Każdego dnia wybieram jakiś obszar - np. szuflada, dno szafy, jakiś kąt - opróżniam go, czyszczę, segreguję rzeczy na śmieci (do kosza), rzeczy do wydania (do kartonu "WYDAĆ"), rzeczy do naprawienia (do kartonu "NAPRAWIĆ"), rzeczy które powinny być gdzie indziej (do koszyka), układam porządnie rzeczy które mają tam być, przechodzę przez mieszkanie z koszykiem i odkładam rzeczy na swoje miejsca. Zajmuje to może 15-20 minut.
Dawno temu stwierdziłem że kiedy usuwam nadmiar rzeczy z otoczenia, w jakiś dziwny sposób zrzucam wagę a także porządkuję swoje sprawy.

Skumulowałem to wszystko w poranną rutynę - wstaję o 6, prawie półtorej godziny przed wyjściem do pracy więc spokojnie mam na to czas plus na poranną toaletę i spakowanie śniadania.

Mój cel? Zrzucić 40-45 kg (waga 85-90 przy wzroście 185) plus osiągnąć wysoki poziom sprawności fizycznej (Wielka Szóstka ćwiczeń z książki - pompki, przysiady, podciągnięcia, wznosy nóg, mostek i pompki w staniu na rękach - na najtrudniejszym poziomie). O ile pierwszy cel mogę spokojnie osiągnąć w tym roku, o tyle osiągnięcie drugiego może trwać dłużej, ale nie przejmuję się tym - każde z sześciu ćwiczeń jest podzielone na 10 wariantów o wzrastającej trudności i ułożonych w przejrzysty system treningowy gdzie po opanowaniu jednego poziomu przechodzi się do następnego. Pozwala to na proste śledzenie postępów i dostosowywanie treningu do własnych możliwości. Nie ścigam się z nikim tylko podążam za rozwijającymi się możliwościami mojego ciała.

Po prawdzie żadne z tych trzech czynności (oprócz porządkowania - cholernie trudno jest mi zdecydować się na pozbycie gratów - mam naturę chomikarza) nie sprawia mi większych trudności. Czuję się jakbym trochę oszukiwał kiedy ludzie mówią "Wow! To musi być trudne!" - bo to wcale nie jest dla mnie trudne.

Dodatkowo odkryłem HabitRPG - portal internetowy na którym przekształca się wyrabianie nawyków i załatwianie rzeczy z listy To Do w grę RPG - dostajesz punkty doświadczenia i wirtualną kasę za odhaczanie zrobionych rzeczy, tracisz punkty życia jak coś zawalisz, za kasę możesz ulepszać swoje wyposażenie itd. To brzmi śmiesznie, ale przez taką gamifikację mam dodatkową motywację do odhaczania rzeczy do zrobienia i osiągania kolejnych poziomów. Jestem przez to np. bardziej wydajny w pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz